Czy ktoś był w "miejscu" gdzie uświadamił sobie, że tak na prawdę ma wszystko chce, co chciał i co może tylko zechcieć, ale tak na prawdę nie chce mu się ?
Odczuwaliście kiedyś spełnienie bycia samym sobą, nie będąc "czymś nacechowanym" przez własne ego ? Mam na myśli bycie OK z tym że nie ma się czegoś tam, bo tak na prawdę to nie ma sensu. Wyzbycie się jakichkolwiek zachcianek/celów bo tak na prawdę to nie ma sensu ?
Moim zdaniem jesteśmy tutaj po to, aby doświadczać "ludzkich doświadczeń", ale jaki jest sens doświadczania jakichkolwiek innych ludzkich doświadczeń skoro najważniejszym doświadczeniem jakie możemy doświadczyć jest doświadczanie doświadczania. (Uff, znowu piękna perełka
