Proces na odblokowanie i oczyszczenie czakry korony wraz z podanymi intencjami, wyglądał następująco:
Miałam lekkie, ale przyjemne zawroty głowy. Tzn. nie sprawiały one, że robiło mi się niedobrze czy coś. Były takie "odpływające". Przez ciało przepływały przyjemne prądy.
Widziałam spadający deszcz małych ametystów, łapałam je jak spadały. To był bardzo magiczny widok

Ale, ale! Niech Was nie zwiadą spadające ametysty!

Pole pokazało mi trzy kamienie! Były to oczywiście ametysty, których się spodziewałam, ale również: kryształ górski i fluoryt!
Poza tym cały proces był pełen białego światła. Widziałam nas znów wszystkich razem w kole, trzymających się za dłonie, a z naszych głów wydobywały się białe słupy światła pnące się do Wszechświata. Przypomniało mi to jedno ćwiczenie z kursu ULTRA Silvy, gdzie łączyliśmy się z najwyższym poziomem boskości.
Widziałam też ogromny trójkąt wypełniony białym światłem, które lśniło jak diament. Weszłam w ten trójkąt i nagle byłam otoczona ciepłym, promieniującym białym światłem. Samo wejście do tego trójkąta było bardzo przyjemne, mrowienie.
Widziałam biały pył i białe pióra, jakieś białe postacie. Czułam lekkość.
Raz moja głowa obróciła się bardzo mocno w lewo i widziałam psa bernardyna, który podszedł blisko, był mięciutki

Przy szyi miał beczułkę z napisem życiem. Po chwili głowa obróciła się bardzo mocno w prawą stronę (tak mocno, że prawie całkiem mi ją wykręciło

) i tam już zobaczyłam akurat coś bardzo osobistego, o czym nie chcę pisać, coś z przeszłości.
Może chodziło tu o wybór? Między tęsknotą z przeszłości a ŻYCIEM? W końcu pies bernardyn mocno symbolizuje wg mnie ratunek życia - kiedy ratuje ludzi w górach. I ta beczułka. Ciekawe to było...
Na końcu na naszych głowach pojawiła się korona z białego światła. Po chwili z naszej głowy (z czakry?) wydobyło się białe, ostre światło, które wystrzeliło w górę po samą galaktykę. Zaraz po tym odpaliły się pozostałe czakry, ale w kolejności od najwyższych do najniższych. Czyli zaraz po tym błysku światła odpaliła się czakra trzeciego oka, potem gardła, potem serca i tak dalej. Każda świeciła na swój kolor, ale one wypuszczały światło do przodu, tylko czakra korony w tej koronie, dawała mocne światło do góry.
Co ciekawe - nie fioletowe, a białe.
Cały proces był ciepły, przyjemny, delikatny z mocnym odczuciem jego mocy. Całe to białe światło było bardzo arystokratyczne, królewskie.
Zauważyłam, że po czakrze serca, te wysokie czakry jak np. gardła i trzeciego oka, były spokojne, bez gwałtownych ruchów.
Widać już po nich inną, wysoką i stabilną energię. Dlatego dobrze było czyścić wszystkie czakry po kolei i oczyścić i odblokować niższe i bardziej "przyziemne" kanały energetyczne.
____________________________________________
Sama po sobie zauważyłam, że od tej ciężkiej i przykrej dla mnie energii, którą dostałam po oczyszczeniu czakry serca, kolejne wyższe czakry były dla mnie już spokojne.
Co do tego dwupunktu to czuję się oczywiście dobrze, jestem spokojna, szczęśliwa, czuję się stabilnie. Śniło mi się, że miałam iść na wesele w swojej czerwonej, znanej już Wam z mojej historii, sukience, ale nie mogłam dojść na to wesele, bo ciągle czegoś szukałam. Chodziłam gdzieś po krzakach, zdjęłam szpilki i ubrałam balerinki, ale ciągle w tej sukience łaziłam i szukałam czegoś i nie mogłam na to wesele dojść. Muszę sobie przeanalizować ten sen, bo mimo godziny 16:00 nadal bardzo wyraźnie go pamiętam.
A co do kamienia... Jestem nieco zdziwiona, że Pole pokazało również fluoryt. I zaskoczona, bo ostatnio oglądałam fluoryty i coś ciągnęło mnie by kupić, ale ostatecznie nie kupiłam. A teraz Pole pokazało mi poza posiadanym już przeze mnie ametystem, jeszcze fluoryt. no i kryształ górski, ale akurat do tego kryształu mnie nie ciągnie, natomiast do fluorytu tak
Edit: W środę podam intencję na ostatni niedzielny proces w tym cyklu - harmonizujący wszystkie czakry
