Jaki stary wątek, trzeba tu coś koniecznie napisać
W temacie duchowości i prawdziwego życia, natknęłam się dziś na Osho

Jedna jego książka mnie dziś rano przyciągnęła, jeszcze dziewicza czekała na swoje 5 minut

Stary poczciwy Osho, jakże uniwersalny i ponadczasowy

Kocham tego gościa
Kiedyś dawno temu miałam dylematy, jak poradzić sobie i pogodzić dwa tak różne aspekty życia, jakimi są rozwój duchowy i osobisty. Kombinowałam na różne sposoby, i czasami nawet mi to wychodziło, a później znowu wracało. I tak w kółko. Maglowaliśmy temat na forum, ale dziś, jak pochłonął mnie Osho, to dotarło to do mnie tak jak nigdy. No w końcu załapałam
Budda Zorba - połączenie dwóch istot, jedna zanurzona w ciele fizycznym, w zmysłach, materialna i fizyczna; druga, będaca świadomością, która zdaje sobie sprawę z tego, co dzieje się dookoła. Po prostu zjednoczenie ziemi z niebem.
My tu na Zachodzie przeginamy w jedną stronę, czyli kładziemy nacisk na materializm, technikę, naukę i rozwój, a ci na Wschodzie w drugą, tę uduchowioną, potępiającą wszystko, co związane z ciałem i skoncentrowaną tylko na duszy.
Dwa przegięcia w tak wielkim świecie, potęgujące rozłam nie tylko w świecie, ale w każdej jednostce. Jedynie połączenie tych dwóch istot, materii i duszy, może doprowadzić nas do prawdziwego spełnienia. Możemy mieć wszystko, co świat oferuje, czego dostarczają nauka i technika, a jednocześnie zdobyć skarb, tak jak Budda. Nie musimy porzucać jednego, by kontaktować sie z drugim, możemy mieć dostęp do obu swiatów jednocześnie

Mamy prawo cieszyć się z nich obu
Zorba to korzenie, a Budda to kwiaty. Jedno z drugim cudownie się uzupełnia i tak właśnie powinno się kosztować życia
