Psychomanipulacja Kościoła katolickiego cz.I. Msza i modlitwy
Nasz mózg poprzez wszystkie zmysły jest odbiornikiem sygnałów z otoczenia. I w zależności od dostrojenia i założonego filtra odbieramy taki a nie inny przekaz i staramy się wprowadzić go w życie.
Pomysł na poniższy artykuł chodził mi po głowie już dość dawno ale dopiero dyskusja jaka wywiązała się na forum
http://www.kodczasu.pl skłoniła mnie do jego napisania. Jego bazą jest oczywiście mój wpis na tymże forum umieszczony. Rozważania oparte są przede wszystkim na modlitwach i nabożeństwach kościoła katolickiego w Polsce, ale właściwie problem ten dotyczy przede wszystkim religii wywodzących się z korzenia judaizmu.
Niedziele i święta kościelne to dni, w których chrześcijanie mają obowiązek udać się do kościoła i uczestniczyć aktywnie we mszy. Poszczególne jej części składowe były tworzone i dodawane do siebie przez wieki a ostateczny jej kształt zwany rytem trydenckim(*4) obowiązywał przez prawie 500 lat a ci którzy to układali, doskonale wiedzieli co robią i jakie skutki dla podświadomości może przynieść, świadome bądź nieświadome (trzeba tu wspomnieć, iż do czasu Soboru Watykańskiego II, wszelkie nabożeństwa odbywały się w języku łacińskim, nieznanym dla większości) wypowiadanie różnych kwestii przez zgromadzonych w kościołach czy kaplicach uczestników. Ryt mszy, o którym w tym miejscu jest mowa, został uchwalony dekretem papieża Piusa V w 1570 roku. Zabronione zostało jej odprawianie w języku innym niż łaciński oraz jakiekolwiek modyfikacje. Zresztą na marginesie mówiąc, odłamy chrześcijaństwa powstałego w Rzymie za czasów cesarza Konstantyna, była bardzo odporna na wszelką wiedzę i dowody naukowe, stojące w jawnej sprzeczności z wymysłami żądnego władzy i pieniędzy wszelkiej maści kleru. Najbardziej znanymi tego przykładami są Giordano Bruno spalony na stosie i Galileusz zmuszony do odwołania swoich teorii, pozostając do końca życia pod kontrolą “świętej” inkwizycji. Wracając do tematu musimy zwrócić uwagę na fakt, że podczas każdej mszy wielokrotnie powtarza się: “Panie zmiłuj się nad nami“, “Moja wina, moja bardzo wielka wina“, “Niech się zmiłuje nad nami Bóg Wszechmogący“, “Odpuść nam nasze winy” itd. Ludzie powtarzają te zdania, lecz nikt nie zadaje sobie trudu by przeanalizować je pod kątem zawartych sugestii. Spójrzmy co na temat sugestii mówi nam wikipedia. Sugestia – rodzaj bezpośredniego przekazu, poprzez który dana osoba wywiera wpływ na decyzje, przekonania, myśli, opinie i zachowanie innej osoby lub grupy osób, nie odwołując się do racjonalnej argumentacji i nie stosując przymusu. (*2) Dzięki umiejętnemu wpleceniu w tekst negatywnie brzmiących zwrotów, autorzy uzyskują efekt kontroli podprogowej nad podświadomością modlących się. Dlatego też 99% wyznawców wszelkich religii nie jest tego świadomych, bo programuje się ich niemal od momentu urodzenia i uważają to za zupełnie naturalne, gdyż nie znają po prostu nic innego. Wszelkie zaś próby pokazania, że ta droga jest błędna i donikąd nie prowadzi powodują czasem nawet furię u słuchających. Od dzieciństwa wtłacza się w głowy “owieczek” poczucie winy, strach, obawy itd., a one codziennie podczas modlitw powtarzają słowa i zdania umacniające program zniewolenia umysłowego. Czyż uczenie takich zachowań już kilkuletnich dzieci nie pozostawia trwałego śladu w psychice i nie ma olbrzymiego wpływu na dalsze młodzieńcze i dorosłe życie? Zdecydowanie brakuje podczas tych liturgii afirmacji (*1), która polega na wmawianiu sobie pozytywnych stwierdzeń na temat własnej osoby. Natomiast przekonywanie siebie, że jest się istotą grzeszną, pełną przewinień, win i wszelkiego zła, prowadzi u większości jednostek właśnie do takiego pojmowania swojej natury. Nieakceptowanie siebie prowadzi w prostej linii do braku akceptacji otaczającego świata, a idąc dalej, do braku szacunku od innych ludzi, zwłaszcza nie wyznających religii judaistycznych oraz innych istot żywych. Tu aż się prosi, o zacytowanie fragmentu modlitwy o odpuszczenie grzechów naszych przodków (sic!): „Wyrzekam się wszystkich duchów nieczystych, a zwłaszcza: złego ducha niewiary, przekleństwa, wróżb, czarów, spirytyzmu, okultyzmu, astrologii, jasnowidztwa, bioenergoterapii, medytacji transcendentalnej, kuszącego do praktyk religii Wschodu, buddyzmu, reiki, każdej innej formy nie podanej tutaj, ale szczerze za nią żałując, jeżeli taka była”.
Trzeba zauważyć, że religie i ich odłamy, mające swe korzenie nad Jordanem, zawsze zwalczały samodzielne myślenie i poszukiwanie prawdy. Obowiązkiem ludzi je wyznających, jest ślepa wiara w to co powiedzą religijne autorytety. Istnieją byty, które żywią się strachem i innymi negatywnymi emocjami, i to właśnie kościoły podczas sprawowania tego rodzaju liturgii są idealnym miejscem na “ucztę”. Uważam, że za powstaniem chrześcijaństwa zinstytucjonalizowanego stoją właśnie one. To samo dotyczy oczywiście judaizmu i islamu jak i też innych wymysłów siejących w umysłach ludzi strach, zniechęcenie, złość czy nienawiść. To jest kilka miliardów ludzi, którzy są idealną pożywką.
Ale skupmy się na naukach i modlitwach katolickich, a właściwie dotyczy to całości chrześcijaństwa. Zauważcie, że w katechizmie KK jest coś takiego jak trzy cnoty boskie. Wiara, Nadzieja i Miłość. To również w bardzo negatywny sposób oddziaływuje na podświadomość. Pierwsza jest wiara, a więc powiązanie z działalnością KK. Drugie to nadzieja czyli coś, co CHCIAŁOBY SIĘ, a nie coś, co się chce, czyli wmówienie, że nie możemy kreować własnej rzeczywistości, a na końcu jest Miłość, czyli w tym zestawieniu rzecz jakby najmniej ważna, choć to Ona powinna być na pierwszym miejscu, a właściwie jedynym. Następną rzeczą są wszelkie koronki, różaniec itp. Tam również ludzie powtarzają słowa o winie, grzechu i czynią to dziesiątki razy pod rząd. Kropla drąży skałę. Jest to tak samo silne jak podczas mszy a kto wie czy nie silniejsze, bo dostojnicy bardzo zachęcają do ich odmawiania.
Fragmenty modlitw mówią same za siebie: Ojcze nasz – “I odpuść nam nasze winy“, pozdrowienie anielskie – “Módl się za nami grzesznymi“, Wierzę w Boga – “…grzechów odpuszczenie“, i te trzy są w szczególny sposób połączone w modlitwę zwaną różańcem, gdzie te same kwestie powtarza się po kilka i kilkadziesiąt razy. Akt oddania się Matce Bożej Szkaplerznej – “Oto ja, niegodny zaszczytu nazywania się Twoim sługą“, modlitwa na święto wniebowzięcia NMP – “a my, nędzni grzesznicy” to tylko niektóre przykłady.
Zwróćmy też uwagę na wszystkie litanie. Do odmawiania dwóch z nich zachęca się w najpiękniejszych wiosennych miesiącach roku, maju i czerwcu. Powoduje to ciągłe duchowe “biczowanie się”. Nieodłącznym ich elementem jest powtarzanie zdań na początku “Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami. Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami. Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami. Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami”. I na końcu “Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie. Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie. Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami , a po każdym wezwaniu prowadzącego, zgromadzeni odpowiadają “módl się za nami” lub “zmiłuj się nad nami”. Jaki jest tego efekt? Wmawianie sobie negatywnych cech, które by prawdopodobnie nigdy zaistniały. Nowenny, choć zdecydowanie rzadziej odmawiane, nie pozostają wolne podobnie do innych modlitw od odniesienia do grzechów i win. Przykładem niech będzie nowenna do św. Antoniego – “Święty Antoni zrozumiał, że Bóg nie żąda od niego śmierci męczeńskiej wśród pogan. Dlatego usunął się na puszczę w Monte Paulo we Włoszech i został męczennikiem pokuty. Biczował swe ciało aż do krwi i wycieńczał je rozmaitymi umartwieniami. Jeżeli św. Antoni, mimo świątobliwego życia tak ostrej i srogiej poddawał się pokucie, to jakże ja winienem pokutować, którego życie jest jednym pasmem grzechów?”.
Podsumowując, zapewnienia hierarchów chrześcijańskich o tym, że ich religia jest wyłącznie źródłem dobroci, miłości, tolerancji i innych tylko pozytywnych cech, są kłamstwem. Nawet jeśli główne założenia faktycznie oparte są przesłaniu miłości, to jednak szczegóły, w które wgłębiłem się w tym artykule temu jednoznacznie przeczą. Przypomina to łyżkę dziegciu w beczce miodu. Przez siedemnaście wieków istnienia religii instytucjonalnych, świat doświadczył tego aż nadto. Na koniec zacytuję Ludwiga Boerne (1786–1837), niemieckiego filozofa i pisarza: „Przez osiemnaście wieków płynie rzeka krwi, a na jej brzegach mieszka chrześcijaństwo”.
(*1)Afirmacja – w psychologii zdania wpływające na poziom samoakceptacji. Afirmować siebie to stymulować rozwój osobisty, poprzez akceptację siebie. Afirmacja polega zazwyczaj na powtarzaniu pozytywnych twierdzeń na temat własnej osoby, co ma prowadzić do identyfikacji z ich treścią. Afirmacja wykorzystuje mechanizm autosugestii i medytacji w celu wzmacniania poczucia akceptacji u osoby ją stosującej.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Afirmacja_ ... hologia%29 (*2)Sugestia Sugestia psychologiczna to proces, w którym idea (myśl) jest indukowana lub przyjęta przez drugiego człowieka, bez argumentów czy polecenia lub przymusu. W komunikacji interpersonalnej to sekwencyjny proces, w którym jedna myśl lub wyobrażenie prowadzi do drugiego.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Sugestia (*3)Autosugestia – technika pozwalająca na pracę nad ograniczającymi przekonaniami osoby ją stosującej. Polega na wielokrotnym powtarzaniu afirmacji, co powoduje podniesienie poczucia własnej wartości i przezwyciężenie ograniczających przekonań. Autosugestia polega na powtarzaniu sobie pewnych wzorców, służących do osiągania celu. Wielu sportowców stosuje wizualizacyjną formę autosugestii. Wyobrażają sobie kilkukrotnie, że na przykład skaczą o tyczce i udaje im się nie zrzucić poprzeczki. Autosugestia praktykowana przez kilka lat daje ogromne efekty.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Autosugestia (*4)O rycie Mszy Świętej. Podczas Soboru Trydenckiego orzeczono, że Msza Święta powinna być odprawiana po łacinie w niezmienionej formie, po wsze czasy (tzw. ryt trydencki).
Papież Pius V wydaje 12 lipca 1570 roku konstytucję apostolską „Quo Primum”, w której pisze: „Przez niniejszy nasz dekret, który ma być ważny nieskończenie, określamy i rozkazujemy, że nic nie może być dodane, ominięte lub zmienione w tym Mszale. Szczególnie ostrzegamy wszelkie osoby będące u władzy w Kościele, jakiejkolwiek godności czy rangi, nie wyłączając Kardynałów, im polecając jako sprawę ścisłego posłuszeństwa, nigdy nie używać lub też zezwalać na jakiekolwiek ceremonie lub modlitwy mszalne inne niż te zawarte w tym Mszale ustanowionym przez Sobór Trydencki i zawierającym wszystko, co jest potrzebne dla zachowania czystego i powszechnie jednolitego sposobu oddawania czci Panu Bogu. W żadnym czasie w przyszłości nie może ksiądz, czy to świecki czy zakonny, być zmuszony do innego odprawiania Mszy. I żeby wykluczyć raz na zawsze wszelkie skrupuły i obawy kościelnych kar czy cenzur, niniejszym stwierdzamy, że na mocy naszej apostolskiej władzy zarządzamy i określamy, że ten nasz obecny rozkaz i dekret jest nieodwołalny i wydany raz na zawsze i nie może być prawnie odwołany lub poprawiony w przyszłości. Jeżeli ktokolwiek mimo to ośmieliłby się spróbować działania sprzecznego z naszym powyższym rozkazem wydanym raz na zawsze, niech będzie mu wiadomo, że narazi się na gniew Wszechmogącego Boga i świętych Apostołów Piotra i Pawła”.
Od tego zakazu odszedł Paweł VI w konstytucji apostolskiej „Missale Romanum” z 1969 roku zezwalając na odprawianie mszy w językach narodowych, gdzie kapłan jest zwrócony przodem do wiernych (tzw. ryt rzymski). Papież Benedykt XVI pozostawia kapłanowi wybór, co do wyboru rytu.
http://www.filozofia.3bird.net/download ... ckiego.pdf.
.
Za:
https://nexxblog.wordpress.com/2013/12/ ... -modlitwy/.
***
.
Wielokrotnie w wielu tekstach i komentarzach pisałem o tym, że katolicyzm w wybitnie szkodliwy sposób deformuje psychikę człowieka – i to na wiele sposobów. Nigdy jednak nie poświęciłem tej sprawie oddzielnego tekstu, co uczynił właśnie Świętobór – i z tego powodu jego tekst jako ważny i istotny zamieściłem powyżej.
Sprawa jest rzeczywiście poważna, gdyż „wychowanie” katolickie to brutalne pranie mózgu kaleczące ludzką psychikę. Owieczki od niemowlęctwa wpędza się w kompleks winy, niższości i poczucia „niegodności”. Powtarzane jak mantra setki i tysiące razy zwroty „moja wina”, „nie jestem godzien”, „zmiłuj się nad nami” wżerają się w psychikę owieczek i powoduje ich niską samoocenę. Jedynie w stosunku do „innowierców”, „heretyków”, „pogan” i „bezbożników” owieczki mają poczucie wyższości – wszak to one posiadają jedynie prawdzią „prawdę objawioną” – przez oszustów wymyśloną. Niskiej samooceny nie rekomensuje owieczkom nawet biblijne „Stworzyli więc bogowie człowieka na swój obraz, na obraz Bogów go stworzyli” (w oryginale żydowskiej biblii są „bogowie” a nie „bóg”). Niby więc jest owieczka na obraz bogów, ale i tak wtłoczono jej do głowy, że jest winna i niegodna. Oraz zdana bezwarunkowo na „miłosierdzie boże”, a to uzależnione jest wyłącznie od „łaski bożej”. A tę można wyprosić, wyżebrać, wybłagać, wypościć – należy jedynie być ślepo posłusznym „woli bożej” – czyli naukom kleru.
Nie trzeba być zawodowym psychologiem, aby rozumieć, że poczucie winy, niegodności kaleczy psychikę każdego człowieka. Ciekawie pisze o szkodliwym wpływie poczucia winy na życie ludzkie M.F. Long w książce „Magia kahunów”. Kahuni byli szamanami na Hawajach. Doskonale znali naturę człowieka oraz współzależności jego świadomości, podświadomości i nadświadomości. W ich systemie wiedzy wskazywali na wybitnie szkodliwy wpływ poczucia winy na duchowe i psychiczne możliwości człowieka, jego rozwój i – jakbyśmy to dzisiaj nazwali – samorealizację.
Przy czym pamiętać powinniśmy o tym, że poczucie winy jest dwojakiego rodzaju:
– pozytywne w tym sensie, że czyni nas wrażliwymi i uczciwymi ludźmi. Jeśli komuś zrobię świństwo, to odczuwam wyrzuty sumienia i mam poczucie winy. Dzięki temu pojmuję, że źle jest robić innym ludziom świństwa. A to zrobione naprawiam, przyznaję się do niego pokrzywdzonemu, przepraszam za nie, rekompensuję straty – i uwalniam się od poczucia winy.
– negatywne poczucie winy w tym sensie, że jest mi wtłaczane z zewnątrz – i to nawet wtedy, gdy nie jestem niczemu winny. Mam się po prostu czuć winnym – co czyni mnie „dłużnikiem” muszącym prosić o „wybaczenie”. Owieczkom wmawia się np. – to przez wasze grzechy Joszue cierpiał i umarł na krzyżu. I w ten sposów owieczki przez całe życie czują się winne.
Jeszcze bardziej perfidne i nikczenme jest wpajanie owieczkom strachu! Strachu przed „karą bożą”, „gniewem bożym” a zwłaszcza przed „wiekuistym potępieniem”. To strach przed piekłem – najstraszniejszą „karą bożą” – jest fundamentem nadjordańskiej dżumy. Nie miłość a strach. Przy tej okazji widać kompletną durnotę i zaślepienie owieczek. Wmówiono im wszakże, że psychopatyczny, mściwy Jahwe ludobójca jest nieskończenie dobry i nieskończenie miłosierny. No to jak ten nieskończenie miłosierny tak niemiłosiernie każe karami doczesnymi i wiecznymi kochające go, a raczej drżące przed jego gniewem owieczki (czy nieskończenie doby i miłosierny potrafiłby się w ogóle gniewać?).
Zniewalanie owieczek (bazujące na strachu przed piekłem) obejmuje także nakaz ślepej wiary w naukę kościoła – absurdalne dogmaty i zakaz samodzielnego myślenia. Jeśli ktokolwiek zaczyna powątpiewać w nieomylność „nauki kościoła” w najdrobniejszej choćby sprawie ściąga na siebie zarzuty „herezji”, „opętania” czy „bezbożnictwa”. Jedynie ślepo i bezrefleksyjnie wierząc w dogmaty i „nauki kościoła” i bezwzględnie posłusznie słuchając „pasterzy” można uniknąć piekła.
O tym, że dogmaty kościelne są absurdalne i wyssana z palca nikogo jako tako logicznie myślącego przekonywać nie trzeba. Podam kilka przykładów.
– Dogmat tzw. „trójcy świętej” będący jaskrawym zaprzeczeniem „jedynego boga”. Jest oczywistością, że „bóg ojciec” i „syn boży” to DWIE różne osoby. A mimo to owieczkom wmówiono, że mają jednego „jedynego boga”.
– Tzw. „grzech pierworodny”, który zgodnie z nauką kościoła z Adama i Ewy przeszedł na wszystkich ludzi. Zgładzić go może jedynie tzw. „chrzest” – zgodnie z doktryną kk konieczny do „zbawienia”. Nie dostąpi „zbawienia” z powodu „grzechu pierworodnego” nawet nieochrzczone niemowlę, które nie miało możliwości nagrzeszyć i zmarło. Ale przecież – skoro człowiek zgodnie z żydowską biblią i nauką kk stworzony jest na obraz bogów, to jak jako „obraz bogów” może być jednocześnie obciążony „grzechem pierworodnym”? I dlaczego nieskończenie miłosierny grzechem pierwszych ludzi obciążył pokolenia następne – wszystkie – aż do końca ludzkości. Nawet u najgorszych tyranów represje na potomkach „wrogów” i „zbrodniarzy” miały swoją granicę i kiedyś ustawały. A u nieskończenie miłosiernego za grzech Adama i Ewy karę ponoszą wszystkie następne pokolenia.
– Tzw. „odkupienie grzechów” – najbardziej załgany dogmat – centralny w nadjordańskiej dżumie.
Dogmat “odkupienia grzechów” poprzez mękę i śmierć Joszue, który owieczkom rzekomo otworzył tym aktem drogę do „wiekuistego zbawienia” jest centralnym dogmatem całego żydo-chrześcijaństwa – wszelkich jego odłamów. Przy czym jest on tak samo bzdurny, załgany i naciągany, jak wszystko w nadjordańskiej dżumie.
Zacznijmy od pytania – kogo musiał obrzezany cieśla Joszue przebłagać – aby przed wyznawami jego i Jahwe otworzyły się wrota niebios? Naturalnie nieskończenie miłosiernego Jahwe – jego własnego rzekomego ojca w niebiesiech. Nauka kk głosi wszak, że Jahwe tak ludzi umiłował, że nawet syna swojego na ziemię zesłał dla odkupienia ludzkich grzechów. Tyle, że na zdrowy rozsądek wygląda to tak – Jahwe był tak zapiekły w swej zawziętości, że nie zamierzał darować ludziom ich domniemanych grzechów dotąd, aż nie dokonana zostanie krwawa jatka, biczowanie i kaźń na krzyżu (palu). Jako ofiara za grzechy. No i tutaj rodzi się pytanie – czy tak żądnego krwawej ofiary z własnego domniemanego syna żydowskiego Jahwe można nazywać nieskończenie miłosiernym i dobrym? Czyż nie mógł Jahwe powiedzieć – dziatki moje, wprawdzie nagrzeszyliście, ale ja jako Dobry Ojciec odpuszczam wam wasze winy. Bez katowania kogokolwiek.
Mógł tak Jahwe zrobić? Mógł.
I gdyby rzeczywiście był dobry, kochający ludzi, nieskończenie sprawiedliwy – to tak by zrobił. Bez domagania się krzyżowania kogokolwiek. No i co to za poczucie sprawiedliwości, żeby za grzechy i winy jednych cierpiał ktoś inny?
Ale diaboliczność Jahwe jest jeszcze głębsza i polega na tym, że to on – Jahwe – jest złym duchem kusicielem. Dowiadujemy się tego z ust samego obrzezanego cieśli – jego domniemanego syna. W tzw. “modlitwie pańskiej”, której Jezus/Joszue/obrzezany cieśla nauczył uczniów jest takie zdanie:
“Ojcze nasz, któryś jest w niebie…i nie wódź nas na pokuszenie…amen”.
I nie wódź nas na pokuszenie…
.
I teraz owieczki mają dwa wyjścia – albo uznają, że Joszue był głupcem i nie wiedział co mówi – no ale jakoś to nie pasuje, bo jako domniemany syn boży chyba nie był głupcem i wiedział co mówi. Albo też owieczki uznają, że Jezus/Joszue głupcem nie był i wiedział co mówi. I gdyby wiedział, że ludzi do grzechu kusił “szatan” a nie Jahwe, to w jego modlitwie zapewne byłoby – “i nie pozwól szatanowi wodzić nas na pokuszenie“. Albo – “i chroń nas przed pokusami szatana”. Ale w tej modlitwie jest wyraźnie powiedziane i napisane – w „Piśmie Świętym”, w „Objawionym Słowie Bożym” – „Ojcze nasz… i nie wódź nas na pokuszenie…”. Czyli jednak to „ojciec niebieski” bawi się w szatana i wodzi owieczki na pokuszenie.
Sprawa wygląda więc tak, że Jahwe wodzi jego wyznawców na pokuszenie, a gdy dadzą się skusić to idą do piekła. I to mimo rzekomego odkupienia grzechów przez obrzezanego cieślę. Dlatego że po jego ukrzyżowaniu piekło nie zostało zlikwidowane. Ono istnieje w dogmatyce kk nadal. Ale w związku z tym osobie myślącej natychmiest nasuwają się pytania – jeśli Joszue „odkupił” ludzkie grzechy to po co jeszcze jest piekło? I skoro grzesznicy do niego nadal idą – to jakie grzechy Joszue „odkupił”?
No i mamy na koniec sytuację, że owieczki korzą się przed żydowskim idolem, „odkupicielem” grzechów, żebrzą o jego miłosierdzie, łaskę i litość, gdyż mimo jego „ofiary na krzyżu” i „grzechów odkupienia” nadal zagrożone są piekłem. I tylko ślepe posłuszeństwo może je przed piekłem uchronić.
I miliony owieczek w te bzdury wierzą. I utrzymują pasożytniczy kler.
Reasumując – kk przy pomocy strachu, psychomanipulacji i prania mózgów zniewala setki milionów ludzi na całym świecie czyniąc ich psychicznymi i emocjonalnymi kalekami oraz niewolnikami strachu, dogmatów i pasożytniczej hierarchii.