

Black napisał(a):Otóż jeśli ktoś żyje w tu i teraz, to jakie to jest „tu i teraz”? Świat składa się z nieskończonej ilości wariantów. Chodzi o to by przejść do wariantu w którym chcemy żyć i z tego zrobić nasze „tu i teraz”. Nie chodzi o to by iść na zakupy i odczuwać na tych zakupach, jacy jesteśmy przytłoczeni samotnością, beznadziejną pracą i tym, że musimy się wstrzymywać z kupieniem tego czego chcemy, a potem wrócić do domu znaleźć wolną chwilę, położyć się lub usiąść w fotelu, zamknąć oczy i wizualizować sobie 10 minut, że jesteśmy na zakupach z ukochanym. To nie jest Wasze „tu i teraz”. „Tu i teraz” było wtedy, gdy naprawdę byliście na tych zakupach i pchając wózek zdawaliście sobie sprawę z tego jak bardzo brakuje wam pieniędzy i drugiej połówki. A myśli przechodzą w wibracje, a wibracje przyciągną Wam więcej tego, czym wibrujecie.
Ludzie bardzo często poświęcają na swoje pragnienia tak naprawdę ok. 10% całego dnia. Wizualizacje, jakaś technika itp. Ale poza tym skupiają się na tej rzeczywistości, która ich otacza, a którą chcą zmienić. To tak jak z tą sytuacją w sklepie. Wtedy też należy żyć tak jak chcecie. Błąd ludzi tkwi w tym, że nie odwracają uwagi od tego co ich boli. Pozwalają na to by te uczucie ich przepełniały, analizują to. To nie jest tak, że ktoś stoi nad nami z młotkiem i tłucze te myśli do głowy. Nie, to my sami poświęcamy im uwagę, pozwalamy by płynęły, wtapiamy się w nie.
Ania1703 napisał(a):Olśniło mnie ostatnio. Uświadomiłam sobie, że w czasie kiedy poznałam mojego byłego faceta, byłam totalnie wkręcona w wyimaginowany związek z wirtualnym facetem. Byłam samotna, ale żeby uniknąć pytań i tych pytań czemu jestem sama , że jak to, że czemu etc. Wymyśliłam sobie, że mam faceta tylko, że on pracuje za granicą i przyjeżdża do mnie co jakiś czas. Był to początek w mojej wtedy nowej pracy i nie wiedziałam za bardzo, jak odpowiadać na tenat mojego życia osobistego. Ja tak bardzo uwierzyłam w to, że ten Robert (bo takie mu nadałam imię) istnieje , że wkręciłam się w to na maksa. Co ciekawe. W domu żyłam normalnie. W pełni świadoma mojej sytuacji, mojej samotności. Natomiast w pracy mogłam godzinami opowiadać jaki to wspaniały i cudowny mężczyzna jest w moim życiu. Wtedy też poznałam mojego byłego, który swego czasu powiedział mi, że cała promieniowałam miłością i myślał, że nie ma u mnie szans. Bo byłam taka zakochana w tym Robercie :-)
Szkoda, że teraz nie potrafię tak żyć. Ale pracuję nad tym.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość