W ogóle Świetnie się tak rano budzić ze Świadomością, że na Twoim koncie jest kilkadziesiąt milionów dolarów, a Ty posiadasz w swoim katalogu kilka świetnie prosperujących biznesów, dom na Karaibach, drugi we Włoszech, a trzeci jest w Los Angeles. Wyglądasz przez okno, a na Twoim parkingu stoi Twój helikopter, pomarańczowe lamborghini, obok Ciebie stoi piękna żona, a Ty tylko się decydujesz co by tu dziś robić - może popływać motorówką z żoną po śniadaniu, a może przelecieć się helikopterem, a potem wyskoczyć z nią do miasta swoim samochodem... Kupić kilka "drobnostek", wybrać się gdzieś na obiad za kilkaset dolarów, spróbować jakiś niesamowicie pięknych i rzadkich potraw, po czym pojechać sobie do firm - sprawdzić jak idzie w nich praca, coś doradzić, pomóc... Później można popływać w basenie w swoim patio, a wieczorem polecieć w samolocie i skoczyć ze spadochronem nad jakąś piękną wyspą... A wieczorem, powiedzmy w łóżku już sobie powoli zaplanować kolejny dzień... ALE SIĘ ROZMARZYŁEM... I jeden morał się nasuwa - WARTO BYĆ BOGATYM!

Pozdrawiam

Kuba