Prawdopodobnie starzy "prawoprzyciąganiowi" wyjadacze tylko ziewną w obliczu tej oczywistości

, ale mimo to podzielę się swoim doświadczeniem.
Od czasu do czasu razem z moim najlepszym przyjacielem gram w lotto. Liczby wybieramy razem i dzielimy się na pół kosztami wysłania kuponu. Do tej pory udało nam się wygrać w sumie 4 razy. Raczej maleńkie sumki, ale zawsze sprawiają nam niesamowitą radość. Zauważyłam jednak bardzo ciekawą rzecz. Nasza do tej pory największa wygrana trafiła się nam kiedy po bardzo przyjemnie i wesoło spędzonym dniu wracaliśmy do domu i, przejeżdżając obok kolektury, spontanicznie wypełniliśmy los. Nie wiem jak mój przyjaciel, ale ja chwilę później kompletnie o tym zapomniałam i dalej delektowałam się dniem. Nawet zapomniałam spytać się go później czy coś wygraliśmy! Sam mi o tym przypomniał!
Kolejna wygrana jest z ubiegłego tygodnia. I znowu miało miejsce coś podobnego. Przez cały dzień miałam wyjątkowo dobry humor i taki lekki nastrój. Chyba nawet udało mi się przez większość czasu być w "tu i teraz" i odczuwać szczęście. Przez chwilę nawet pomyślałam sobie, że może tym razem też wygramy bo jest tak fajnie, ale chwile później już byłam z powrotem w "tu i teraz". No i proszę!
Dla porównania: do tej pory nigdy nic nie wygraliśmy kiedy mój humor danego dnia/tygodnia "szorował po dnie" albo wspólnie stwierdzaliśmy, że potrzebujemy tej wygranej.