Cześć wszystkim!
Czytam to forum od tygodnia i muszę przyznać - jest niesamowite! PP daje niesamowitą nadzieję, wydaje mi się jednak niezwykle trudne w zastosowaniu, może dlatego, że jestem obciążona dzieciństwem na ulicy i z rodzicami uzależnionymi od alkoholu, a później 10letnim chorowaniem na nerwicę - boję się, że czarnowidztwo stało się częścią mnie.
Mam do Was prośbę o radę - mam nadzieję, że piszę w odpowiednim miejscu.
Podczas jednego z moich ostatnich nerwicowych ataków mój narzeczony powiedział, że teraz jest najlepszy czas na walkę z nerwicą, bo mam spokojną pracę, nie mamy problemów z sąsiadami itd. Pamiętam, że przyczepiłam się myślami do słów "nie mamy problemów z sąsiadami". Nie myślałam o tym jakoś długo, ale ewidentnie i intensywnie zwróciłam na to swoją uwagę. Nie myślałam też w negatywnym kontekście, ale miałam bardzo złe wibracje wtedy.
Minął tydzień i mój narzeczony został o 8 rano obrzucony obelgami bez powodu przez sąsiada. Dopiero po kilku dniach do mnie dotarło, że to ma związek z tym, jak się przyczepiłam do jego słów o sąsiadach. Wcześniej przez rok mieszkaliśmy tu bez problemów!
Czułam się z tym bardzo źle, wzmogło się poczucie braku bezpieczeństwa, które towarzyszy mi od zawsze. Miałam problemy z normalnym funkcjonowaniem. Najgorsze jest to, że ciągle atakują mnie myśli o tym, jak strasznie ta sytuacja z sąsiadem może się skończyć - podobno jest szemranym typem.
Wczoraj i przedwczoraj robiłam dwupunkt. Może dwie godziny po pierwszym dwupunkcie spotkałam sąsiadkę, która opowiedziała mi o podobnej sytuacji sprzed roku i o tym, jak lokatorzy w poprzednim miejscu zamieszkania sąsiada dawali na tacę, żeby się wyniósł. Po tej rozmowie poczułam ulgę, bo zrozumiałam że ten sąsiad taki jest i należy go po prostu unikać. Poczułam też wsparcie tej sąsiadki. Ba, ja natychmiast po dwupunkcie poczułam się lżej!
Chciałam Was zapytać, czy to możliwe, żeby dwupunkt zadziałał u osoby z ogromnie niskimi wibracjami i dopiero poznającej PP? U osoby, która na pewno nie zrobiła go dobrze? Mój umysł oczywiście wciąż próbuje mnie przekonać, że to placebo.
Czy ktoś z Was zna też jakieś afirmacje dot. bezpieczeństwa? Przez większość dnia czuję nienawiść, beznadzieję, rozdrażnienie i strach i chciałabym jakoś po kawałeczku to zmieniać. Naprawdę od dwóch dni czuję taką lekką ulgę i to jest niezwykłe u osoby z takim podejściem i problemami jak ja (umysł oczywiście krzyczy: placebo!). Prowadzę też dziennik pozytywnych aspektów, cytatów, zaczęłam medytować. Ale po tym dwupunkcie zmiana była jakby... namacalna? I to po pierwszej sesji!
Przepraszam Was za chaotyczną wypowiedź i jeśli napisałam w złym miejscu
