Witajcie.
Mam nietypową sytuację i nie wiem jak ją interpretować. Otóż przypomniała mi się osoba, z którą od dłuższego czasu nie mam kontaktu i o której istnieniu dawno zapomniałam. Od niedawna nachodzą mnie myśli o tej osobie bardzo często w ciągu dnia.
Byliśmy jedynie znajomymi ale on, nazwijmy go X, przyprawiał mi różnych kłopotów czego nigdy nie rozumiałam.
Raz był bardzo miły, raz się nie odzywał jakby był obrażony, raz posądzał mnie o romanse z kimś żonatym wplątując mnie w różne nieprzyjemności, albo próbował zaszkodzić mi w pracy. Zawsze irytowałam się z każdym kolejnym jego numerem ale dość szybko mu wybaczałam, ograniczałam kontakt z nim i zapominałam o sprawie.
Jednak ostatni raz gdy się z nim widziałam wytrącił mnie z równowagi i nawrzucałam mu co o nim myślę. Oczywiście pod wpływem impulsu, przesadziłam z ilością przykrych tekstów w jego stronę.
Od tamtej pory nigdy się nie widzieliśmy i zapomniałam o jego egzystencji. Z resztą to był tylko znajomy, nawet nie dobry kolega.
I tak sobie życie się toczyło, bez toksycznej osoby w otoczeniu.
Aż ostatnio trafiłam na ustawienia Helingera, tam wróciłam do duchowości (na którą od dawna nie miałam czasu).
Po ustawieniach, przypomniał mi się ten właśnie znajomy, ale całkiem zmienił się mój sposób postrzegania go.
Zaczęłam czuć do niego ogromne współczucie, i to mnie zdziwiło najbardziej.
Parę dni później dowiedziałam się od wspólnego znajomego, że u X wydarzyła się tragedia rodzinna, zmarło jego dziecko.
Pomyślałam, że może jakoś wyczułam na odległość jego nieszczęście.
Ale to nie koniec. Ciągle nachodzą mnie myśli o X. Myślę o tym, że chciałabym go przeprosić za to jak mu ostatnim razem nagadałam. Nie mam nawet żalu o to jakie numery mi wykręcał i uprzykrzał życie. Wręcz mu współczuje.
Nie przełamię swojej blokady by się z nim skontaktować i go przepraszać, ale dziwi mnie te zjawisko, natrętnych myśli o nim, troski i współczucia.
Jest to naprawdę dziwne zważywszy na problemy jakich mi przysparzał i jak miewałam go dość.
Zawsze mu wybaczałam i byłam nawet pod wrażeniem, że ktoś zadaje sobie tyle trudu by mi dokuczyć. Jednak żebym ja mu współczuła i martwiła się o niego? Nie wiem czy to moja psychika zdziwaczała, czy to może mieć związek z energią?
Czy te obawy o niego przejdą mi same z czasem, czy powinnam coś z tym zrobić?
Czy może to znak, że ktoś potrzebuje mojej pomocy?
Z góry dzięki za odpowiedź i wskazówki.