
Parę lat temu dość mocno się rozchorowałam, dobiłam do 93 kg przy 160 wzrostu. Po milionie badań zdiagnozowali mi niedoczynność tarczycy, insulinooporność i zaburzenia hormonalne typu androgennego (miałam więcej hormonów męskich niż nie jeden facet

Wszystkie trzy choroby nie dość że powodowały tycie, to były tak wredne że uniemożliwiały mi zrzucenie chociaż kg. Nie pomagały też ćwiczenia na siłowni, bo mój kortyzol, był zbyt wysoki, a po ćwiczeniach jeszcze się podnosił co powodowało u mnie kolejny wyrzut insuliny i waga nieustannie stała lub nawet rosła.
W ciągu półtora roku, metodą prób i błędów (odpowiednia dieta przy IO, niski indeks glikemiczny, zero cukru, oraz odpowiedni ruch) sprawiły że udało mi się zrzucić 23 kg

Najbardziej skuteczna okazał post Dr, Dąbrowskiej (chociaż był dla mnie męczarnią) oraz dieta 6/18 (w ciągu 6 godzin musimy zjeść swoje zapotrzebowanie kaloryczne a następnie 18 godzin nie jemy zupełnie nic, dozwolona jest tylko woda i herbata bez cukru.
Wszystkim zmagającym się z wagą, którzy nie lubię zbyt dużych poświęceń mogę polecić 6/18, jeżeli chcecie mieć szybsze i lepsze efekty dorzućcie do tego dietę o niskim indeksie glikemicznym (znajdziecie opis w necie) i do boju

Odchudzanie jest proste
