Witam wszystkich po dłuższym czasie

Dawno mnie tutaj nie było, ale wyszłam z założenia, że zamiast jojczyć, wolę działać. Mam na swoim koncie większe i mniejsze przyciągnięcia i myślę, że do tej pory całkiem dobrze sobie radziłam
Dzisiaj potrzebuje Waszej rady/pomocy. Od paru lat trwam w dziwnej relacji. Zaznaczę, ze nigdy nie byłam z tym facetem w związku. Była między Nami chemia, porozumienie bez granic, rozmowy do białego rana i cała ta magia. Spotykaliśmy się tylko w weekendy, ale te spotkania i tak były dość oficjalne. Jakby żadne z Nas nie mogło pozwolić sobie na bycie sobą. U mnie wynikało to z tego, że bardzo Go sobie wyidealizowałam i nie chciałam przy Nim " źle " wypaść. Po roku bardzo zażyłego kontaktu, rozeszliśmy się, każdy w swoją stronę.
On przez cały ten czas był w związku, który jak twierdził - nie spełniał Go. Nie dawał Mu poczucia szczęścia, ale nic z tym nie robił.
Miesiące mijały. On żył jak żył. Ja poznałam innego faceta z którym się związałam i zamieszkałam. Byłam szczęśliwa i skupiona na sobie.
Zapomniałam o Nim. Zmniejszyłam Jego ważność. Olałam gościa totalnie

Ale ... któregoś pięknego dnia, wróciło do mnie to wszystko, wpadłam w histerie, zaczęłam tęsknić i zastanawiać się co teraz robi. Trwało to z jeden dzień i wracałam do swojego prędkiego trybu życia. Nie miałam czasu myśleć. To się powtarzało czasami 2 x w miesiącu czasami częściej.W końcu postanowiłam odezwać się do Niego. Nie wiedziałam dlaczego i w jakim celu

Odpisał. Zaczęły się rozmowy do rana, wróciły motylki i świat nabrał kolorów. Później znowu zerwaliśmy kontakt. Nie było żadnych kłótni. Po prostu pewnego dnia nie napisał. Ja też nie. Minęły kolejne miesiące. Przypadkiem się spotkaliśmy, znowu wrócił kontakt, znowu unosiłam się 3 metry nad niebem. Zostawiłam swojego faceta. On chwile później swoją kobietę i wydawało się, że wszytko zmierza w dobrym kierunku. Nie wiedziałam wtedy jak bardzo się myliłam. Poznał inną kobietę, związał się z Nią. Ja miałam milion pytań i żadnej odpowiedzi
Pozbierałam się, pogodziłam z zaistniałą sytuacją.Odkreowałam relacje. Kontakt ucięłam całkowicie. Zaczęłam żyć. Uznałam, że dobrze się stało, bo to facet, który nie sądzę aby był w stanie zrobić coś dla kogoś. Jest niezależny, uparty i egoistycznie na sobie skupiony.
A ja nie jestem kobietą, która będzie uganiała się za facetem. Nie to nie. Krzyżyk na drogę. Od tego wydarzenia minęły dwa lata.
On nadal jest w związku. Ja teraz jestem najlepszą wersją siebie. Zycie mi się układa, ale
mam jakieś dziwne przeczucie, że Jemu zależy, ale nie wiedział jak to ugryźć. Coś z tyłu głowy mówi mi zawalcz. On nie poczyni żadnych kroków aby się do mnie zbliżyć. Jest zbyt dumny. Ma postawę bierną i jest też koło Niego kobieta z której zdaniem bardzo się liczy. Mam też wrażenie, że On w tym układzie czuje się jak niedoświadczony młokos. Wodzony za nos. Jemu potrzeba adrenaliny, ale nie szuka niezobowiązujących relacji.
Raczej jest tradycjonalistą, ale trochę w niekonwencjonalny sposób. On nie jest świadomy, że mi się podoba. Nie rozmawialiśmy o uczuciach. Skonsultowałam to ze znajomą która zajmuje się numerologią i tarotem,powiedziała, że z Jego strony nie ma żadnych uczuć do mnie. Przyjęłam do wiadomości, zrobiłam to z czystej ciekawości, a może liczyłam na to, że utwierdzi mnie w tym co myślę i dostanę odpowiedź. Teraz chciałam zapytać ... Jak mam rozpoznać głos intuicji ? Wszyscy mówią, ze to nie ma sensu. A mi coś z tyłu głowy mówi zupełnie co innego. Mam poczucie, że gdybyśmy się na siebie otworzyli, byli ze sobą szczerzy od początku i przede wszystkim nie grali ta relacja potoczyłaby się zupełnie inaczej.
Oczywiście jeśli to rzeczywiście nie ma racji bytu, odpuszczę. Nie mam parcia, ale nie chciałabym stracić w życiu czegoś ważnego.
Nie potrafię rozpoznać czy to dusza przemawia czy nie
